wtorek, 12 lutego 2013

Krok piąty ♥

Wyszłyśmy z koncertu o 4 nad ranem. Było super. Dawno się tak nie bawiłam. Alex i Agnes trochę dziwnie się zachowywały. Albo może po prostu wydaje mi się.
Trudno było wyjechać z parkingu. Dopiero po godzinie byłyśmy w domu. Agnes i Klara nocowały u mnie. Weszłyśmy cicho, aby nie obudzić rodziców. Przebrałyśmy się w wygodne rzeczy i od razu się położyłyśmy.

* ALEX *

Ale jestem zmęczona! Takie koncerty są bardzo wyczerpujące. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łózka. Zerknęłam jeszcze na telefon. Zauważyłam że dostałam wiadomość od nieznajomego numeru.
 Z ciekawością odczytałam :


,, Mam nadzieję że z ręką wszystko w porządku.Nie przeszkadzam już. Kolorowych snów ;* - Marco ''

Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i zabrałam się do odpisywania : 

,, Tak, wszystko dobrze, dziękuję.Dobranoc :) ''

Zapisałam jeszcze numer Marco i ułożyłam się do snu. Nie musiałam długo czekać aby Morfeusz wziął mnie w swe objęcia...
Następnego dnia:

Obudził mnie dzwonek telefonu. Niechętnie spojrzałam na komórkę aby zobaczyć kto się dobija. To był trener. Odebrałam starając się aby mój głos brzmiał naturalnie.
- Dzień dobry trenerze. Coś się stało? - zapytałam- Nie, nie. Po prostu muszę coś załatwić na mieście więc nie ma treningu. Poinformujesz Klarę , Agnes i Natalie? Reszta drużyny już wie.- Jasne. Do widzenia.- Cześć Alex.
Postanowiłam od razu do nich zadzwonić. Agnes odebrała po piątym sygnale.
- Halo?- Dzwonił trener. Nie ma treningu. Może spotkamy się w południe u mnie? Mam wolną chate.
- Jasne. Będziemy po piętnastej.
- Okej.
Rozłączyłam się. Było po 12. Ogarnęłam się trochę i zaczęłam szykować żarcie na odwiedziny dziewczyn. Kiedy wszystko było gotowe, weszłam na Facebooka. Czas do spotkania upłynął strasznie szybko, Zbliżała się piętnasta. Wyłączałam komputer kiedy dziewczyny weszły do mieszkania.

- Uhhuuu ! Jest to kto? - krzyknęła Agnes.- Najzajebistsze laski na świecie przyszły! - wykrzyczała na cały dom Klara.

Po chwili byłyśmy już w salonie z popcornem. Nie obeszło się od plotek :)Siedziałyśmy na podłodze i grałyśmy w butelkę. Zabawa dobrze się nie rozkręciła a mi zadzwonił telefon. Spojrzałam na komórkę. To był Marco. Uśmiechnęłam się.

- Przepraszam dziewczynki - powiedziałam wesoło i wyszłam z salonu na korytarz.
- Halo
-Cześć piękna. Możemy wpaść do ciebie? - zapytał chłopak.
- My to znaczy kto? - zaśmiałam się.
- Ja, Mario, Marcel, Felipe, Mats i Lukas - odpowiedział, w tle słychać było chłopaków - O ile nie masz nic przeciwko oczywiście.
- Nie, spoko. Są u mnie przyjaciółki ale nie ma problemu. Ul. Ruhralle 24
- Wiem gdzie to jest. Będziemy za godzinkę.
- Czekamy.
Rozłączyłam się i wróciłam do przyjaciółek. Nie obyło się bez pytań.
- Kto przyjedzie? - zapytała z zaciekawieniem Natalie.- Eeee.. No tak właśnie... Chyba muszę Wam coś powiedzieć. A gdzie Agnes?
- Wyszła do toalety. Rozmazał jej się makijaż więc prędko nie wyjdzie. To co masz nam do powiedzenia?
-Wczoraj na koncercie poznałam Marco Reus'a. Za godzinkę tu będzie.
Dziewczyny siedziały w szoku
- Ahaa... No tego się nie spodziewałam - powiedziała Natalie.
- A dlaczego nie powiedziałaś że go znasz? - spytała Klara.
- Ojj no tak jakoś wyszło.
Chwile rozmawiałyśmy a Agnes kończyła makijaż w łazience .Po usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W progu stali zawodnicy BVB ze zgrzewkami piwa i chipsami. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Cześć. Wejdźcie. Siedzimy w salonie.
Chłopaki weszli do salonu i zaczął się mały kącik zapoznawczy. Po chwili do pokoju weszła Agnes
- Kto przyyy... eeee .. Już widzę - powiedziała.
 - Agnes? - zapytał Mario.
- Jak to? Wy się znacie? - spytałam równo z Marco po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak poznaliśmy się wczoraj na koncercie. Agnes uderzyła mnie drzwiami od kibla - wytłumaczył z uśmiechem piłkarz.
- Przepraszam...
Kiedy wszyscy się poznali zaczęliśmy grać w butelkę. Było dużo śmiechu ii... piwa. Około pierwszej Felipe z Marcelem byli nieźle wstawieni. Zaczęli tańczyć, śpiewać, wygłupiać się. Było bardzo zabawnie. Brazylijczyk zrzucił Niemca z łóżka wołając ,, UWOLNIĆ ORKĘ ! ''. Nie obyło się bez bulwersu Marcela.

- Nazwałeś mnie orką?!
- Tak ale spoko - już cię uwolniłem. - odpowiedział zupełnie poważnie Felipe.

W pewnym momencie doszło do przepychanek. Na szczęście Marco i Mario w porę zareagowali. Oddzielili ich od siebie , siadając z nimi na końcach pokoju. Marco usiadł koło mnie a Mario obok Agnes. Zaczęłam rozmawiać z piłkarzem. Był mile zaskoczony gdy dowiedział się że gramy w nogę.

- Może chcielibyście wpaść na nasz mecz? Za dwa tygodnie w sobotę. -zaprosiła chłopaków Klara.
- Jeżeli nie będziemy grać sparingu to chętnie - odpowiedział Mario. Na jego kolanach usnął Santana więc Goetze miał ograniczone ruchy.
- Może połóżmy ich w gościnnym a tutaj spokojnie sobie porozmawiamy - zaproponowałam.
- Dobry pomysł piękna - powiedział Marco.
- Dlaczego nazywasz mnie piękna ?
- Nie mogę ? - zapytał i nie czekając na odpowiedź wstał i podniósł Marcela.

 Schmelcer zaczął coś majaczyć ale kiedy piłkarz rzucił nim wręcz na łózko usnął momentalnie. Wyciągnęłam koc i przykryłam śpiochów. Nie wiedziałam ze ktoś jest w pokoju. Odwracając się wpadłam na Marco. Znowu na chwile zatopiłam się w jego oczach. Byliśmy tak blisko ze poczułam zapach jego perfum. Tym razem ja pierwsza wróciłam z nieba.

- Sorki - rzuciłam z uśmiechem.

Chłopak odwzajemnił uśmiech. Założył swoje ramie na mój bark i tak bez słowa weszliśmy do salonu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz