wtorek, 12 lutego 2013

Krok czwarty ♥

* MARCO *


Kurde, co się ze mną dzieje? W ogóle nie mogę się skupić na koncercie. Chłopaki ciągle zwracają mi uwagę że ich nie słucham. Nie moja wina, że ciągle w głowie widzie Alex. Jej piękne oczy, olśniewający uśmiech, do tego tak słodko się rumieni...

- Marco... Marco... - Santana zaczął szarpać mnie za koszulkę.
- Co?
- Stary co się z tobą dzieje? Jakbyś był w innym świecie - powiedział Goetze
- Nic się nie stało. Przepraszam zamyśliłem się. O czym gadaliście?- zapytałem.
- Marcel zbiera ekipę na jakąś imprezę... Idziesz?
- Nie, chyba dzisiaj sobie odpuszczę.
- Okej, jak chcesz...

* ALEX *


Kiedy Marco dał mi buziaka stałam przez chwile bez ruchu. Byłam zaskoczona. Przecież to był Reus. Ten buziak był przyjacielski, więc chyba nie mam co się martwić. Kiedy już trochę ochłonęłam, wróciłam do dziewczyn.

- O! Nareszcie jesteś. Gdzie tak długo byłaś ? Agnes szukała Cię przy barze ale ciebie nie było. - zaczęła Natalie.
- Szklanka pękła mi w dłoni. Poszłam przemyć ranę - odpowiedziałam.
- Rany! Nic ci nie jest? - zapytała z troską przyjaciółka.
- Nie już jest dobrze - uśmiechnęłam się i wróciłyśmy do tańczenia.

Przecież nie mogłam jej powiedzieć, że Marco Reus mi pomógł. Albo by mi w ogóle nie uwierzyła albo zaczęła zasypywać pytaniami. A to przecież nic ważnego. I tak o mnie zapomni...


* AGNES *


Przetańczyłam z pięć piosenek. Nogi mi odpadają a do tego muszę do kibla.

- Dziewczyny idę do łazienki, zaraz wrócę. Nie róbcie niczego głupiego ! - krzyknęłam do przyjaciółek i  poszłam szukać ubikacji.
Ledwo przecisnęłam się przez tłum tańczących ludzi. Oni w ogóle nie czują rytmu... Nareszcie wyszłam z płyty boiska i znalazłam się w korytarzu. Żebym jeszcze wiedziała gdzie iść. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam ochroniarza, który dwie godziny wcześniej sprawdzał nam bilety.

- Przepraszam. Wie pan może gdzie jest łazienka? - zapytałam.
- Tak. Musi pani iść prosto a później w lewo. - odpowiedział starszy mężczyzna.
- Dziękuję bardzo - rzuciłam i poszłam w tamtym kierunku.

Nareszcie znalazłam. Załatwiłam się i przy okazji poprawiłam lekki makijaż. Kiedy stwierdziłam że wyglądam idealnie skierowałam się w kierunku wyjścia. Otwierając drzwi poczułam jakbym kogoś nimi uderzyła.

- Przepraszam bardzo. Nie chciałam - rzuciłam z poczuciem winy nim wyszłam z łazienki.
- Spokojnie. Nic mi nie jest - odpowiedział ze śmiechem ,,poszkodowany'' mężczyzna.
- Napeee - wno?
Jezu! Przede mną stał Mario Goetze! Dobra, Agnes uspokój się, bo pomyśli że jesteś kolejną napaloną fanką.
- Tak. Możesz żyć spokojnie - uśmiechnął się łobuzersko - Mario - wyciągnął rękę.
- Agnes - odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam jego dłoń - Muszę już wracać. Na razie
- Paa





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz