środa, 13 lutego 2013

Krok ósmy ♥

-Ej dziewczyny macie jakiś pomysł na obiad? - zapytała Klara
-Co masz w lodówce Alex ?
-Właściwie po wczorajszej imprezce z chłopcami kompletną PUSTKĘ ! - odpowiedziała Alex
-Ja idę się kąpać- oznajmiła Natalie
-To ja po Tobie- krzyknęła Klara
-No dobraaa. To ja pójdę po zakupy. - Powiedziała Alex
-Zgoda!- Wykrzyczały wszystkie razem.
Alex szybko się ogarnęła, wskoczyła w ulubione dresy, zrobiła lekki makijaż i poprawiła włosy które jak zwykle nie układały się tak jak powinny...
   *Alex*
Dobrze, że niedaleko jest LIDL będę mogła kupić tam coś smacznego. Do sklepu doszłam dość szybko chociaż po drodze zaczepiła mnie koleżanka z klubu i zapytała mnie czy wiem co się dzieje z trenerem, ostatnio nie było go treningu i dzisiaj pewnie też nie będzie. W supermarkecie było dość tłoczno, z wielkim trudem dopchałam się do stoiska z jogurtami. Długo szukałam mojego ulubionego smaku jogobelli. Trochę się zamyśliłam i uderzyłam kogoś drzwiami od lodówki.
-Przepraszam- szybko rzuciłam.
-Alex ?
-Marco?
-Czeeść - przywitał się Reus.
-Hej- odpowiedziałam po chwili
-Bardzo boli ? - zapytałam.
-Noo, chyba dostanę wstrząsu mózgu...- odpowiedział z lekkim uśmieszkiem
-Serio ? Kurcze przepraszam Cię
-Żartowałem wszystko w porządku- Powiedział Marco
-Ufff, to dobrze.
   Chodziliśmy jeszcze jakiś czas razem po sklepie nawet nie zauważyłam kiedy złapał mnie za rękę.
Gdy wyszliśmy ze sklepu Marco zaproponował, że odprowadzi mnie do domu i pomoże z ciężkimi zakupami. Gdy weszliśmy do domu dziewczyny nawet nie usłyszały. Marco postawił moje zakupy i oznajmił:
-Muszę już iść, ale mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy piękna.
-Raczej tak - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
Odprowadziłam go do drzwi, nagle usta Marco lekko musnęły mój policzek.
-Pa ślicznotko -powiedział.
-Do zobaczenia.
Poszłam do kuchni i zaczęłam rozpakowywać zakupy nagle wyjęłam coś co przypominało portfel. Tak, to był portfel, a tak dokładnie to był własnością Marco Reusa. Zastanawiałam się skąd on się tu wziął przez chwilę się zamyśliłam....Nagle do kuchni wpadła Klara z ręcznikiem na głowie i krzycząc kiedy będzie obiad bo umiera z głodu. Szybko zrobiłam obiad zawołałam dziewczyny i oznajmiłam, że muszę na chwilę wyjść. Agnes zaczęła się wypytywać gdzie idę, ale ja już wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Szybko napisałam smsa do Reusa :

Mam coś co należy do Ciebie./ Alex

Wpadnij do mnie piękna Sudrandweg 4/6. / Reus

Wsiadłam do Taxi i udałam się na adres podany przez Marco. Gdy dojechałam zobaczyłam wielkie piękne mieszkanie w bramie już czekał Marco. Podeszłam i się przywitałam: 
-Czeeeść.
-Witaj piękna.- odpowiedział 
-Mam Twój portfel.
-Tak wiem, zauważyłem, że gdzieś mi zniknął. Zapraszam do środka - oznajmił 
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do środka, w drodze poznałam jego słodką suczkę Lunę chwilę się z nią pobawiłam i dogoniłam Marco, ma strasznie duży ogród pomyślałam.Gdy doszliśmy do drzwi kazał zamknąć mi oczy. Prowadził mnie tak przez chwilę, nagle zatrzymał się i odsłonił mi oczy. Znalazłam się na pięknie oświetlonym tarasie, przede mną stał nieduży stolik z pysznym jedzeniem i butelką czerwonego wina. Marco oznajmił, że musi pójść na chwilę do kuchni. Usiadłam zamyślona na huśtawce, którą dojrzałam niedaleko mnie. Po chwili Reus wrócił z dwiema świecami w ręku. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. 
-Smakuje Ci? - zapytał Marco 
-Tak jest pyszne. Dobrze gotujesz.- Oznajmiłam 
-Dziękuję. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
Gdy skończyliśmy jeść Marco wstał, podszedł do mnie, wziął za rękę i zaprowadził w stronę huśtawki. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać właściwie o niczym, po chwili usnęłam z głową na ramieniu Marco...

Krok siódmy ♥

* AGNES *


Gdy tylko pozmywałyśmy, położyłyśmy się spać. Dziewczyny szybko usnęły ja jednak nie mogłam. W głowie miałam cały czas Mario. Spędziłam z nim ciekawy dzień. Przy nim czuję się bezpiecznie. Wiem, że nie muszę nikogo udawać. Patrzy na mnie jakbym była jedyną kobietą na świecie. Z rozmyśleń wyrwał mnie sms od Goetze  :


,,Mam nadzieję, że spędziłaś miło czas w moim towarzystwie :) 
Dobranoc :*  ''     

Ucieszył mnie ten sms. Zabrałam się za odpisywanie :



,, Tak, było bardzo miło :D. 
Nie mogę na razie zasnąć, ale również życzę ci miłych snów <3 ''        




,, Niedługo mam chrzest bratanicy. 
Może pomogłabyś mi kupić garnitur? O ile masz jutro czas. "
( Mario )



,, Bardzo chętnie :)''
(Agnes )


,, Fajnie :D Przyjadę po treningu. 
Stój około 15 na osiedlu. A teraz idź spać, już późno ;*
 Do jutra ''
 ( Mario )

Poczułam senność. Ułożyłam się wygodnie i z uśmiechem na ustach usnęłam.

Ranek


Kiedy obudziłyśmy się Natalie była już na nogach. Szykowała nam naleśniki. Ogarnęłyśmy się trochę i zeszłyśmy do kuchni. Razem z Klarą byłyśmy pierwsze i przywitałyśmy się z Natalie.

- Cześć. Smacznego - powiedziała i podała nam śniadanie.
- Dzięki - odpowiedziałyśmy.
- Coś mnie wczoraj ominęło? - zapytała przyjaciółka.
- Nie no w sumie nic. Później tylko Mario ganiał się z Łukaszem po mieszkaniu - opowiedziała Klara - Szybko usnęłaś, ale Mats się tobą zajął - dodała z uśmiechem. 
- I jestem mu za to wdzięczna - zakończyła Natalie.

Zmieniłyśmy temat. 

- Co dzisiaj robimy? - zapytała Alex.
- Nie wiem. Może pójdziemy do kina? - zaproponowała Klara.
- Ja dziś nie mogę. 

Kiedy zauważyłam pytające miny przyjaciółek wytłumaczyłam że pomagam Mario wybrać strój na chrzciny. Ku mojemu zdziwieniu nie było słychać niczego w stylu ,,UUUAAA'' i podobnych do tego tekstów. W sumie to lepiej.
Zmyłam się trochę wcześniej aby na spokojnie przygotować się do spotkania. Wzięłam prysznic i założyłam to. Pogadałam trochę z koleżanką z liceum przez Skype. Musiałam już wychodzić. Pożegnałam się z nią i wyłączyłam laptopa. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę drzwi. Rodzice byli w pracy więc nie musiałam się tłumaczyć. Otworzyłam drzwi i zauważyłam Mario w aucie pod moim domem. Przekręciłam klucz w zamku od mieszkania i wsiadłam do samochodu.

- Hej - powiedziałam i pocałowałam na powitanie chłopaka.
- Siema - odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Skąd wiedziałeś że tu mieszkam? - zapytałam.
- Intuicja mała, intuicja! - powiedział a ja się zaśmiałam. 

Piłkarz opowiadał mi o treningu a ja o dzisiejszym dniu. Po półgodzinie jazdy byliśmy na miejscu. 
Chodziliśmy po sklepach przez kilka godzin. W niektórych garniakach wyglądał super ale Mario się nie podobały. 
Już traciłam cierpliwość. Nareszcie jakiś garnitur mu się spodobał. Wystarczyło jedynie przymierzyć. Podszedł do sprzedawcy i poprosił o odpowiedni rozmiar. Ten sprawnie wyjął  go z magazynu i podał piłkarzowi. Goetze zamienił z pracownikiem parę zdań i wszedł do przymierzalni. Gdy czekałam na kanapie, wcześniej wspomniany sprzedawca, podał mi sukienkę i powiedział. że mój towarzysz poprosił abym ją
 przymierzyła. Byłam nieźle zaskoczona, ale że nie miałam nic innego do roboty wykonałam polecenie. Po chwili byłam już gotowa. Odsunęłam zasłonkę. Na przeciw mnie, na końcu sklepu stał Mario w wybranym garniturze. Zauważył mnie i ze zdziwioną miną usiadł na kanapie. Podeszłam do niego powoli. 

- Wyglądasz pięknie - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję ale po co miałam ją przymierzyć? - zapytałam.
- Bo idziesz w niej ze mną na chrzciny - odpowiedział jakby to było oczywiste. 
- Ahaa! I ty mi teraz o tym mówisz? Przecież mogłam mieć jakieś plany! - byłam zdenerwowana.                                                                                                                                                                                                                                                                                             
- Jeżeli masz jakieś plany, to zrozumiem. Przepraszam. To było głupie - powiedział smutny i znów opadł na kanapę.

Tym razem to mi się zrobiło głupio. Jak zobaczyłam jaki był zawiedziony, poczułam wyrzuty sumienia. Zdjęłam jego ręce z kolan a sama na nich usiadłam.

- Mario. Przepraszam że tak na Ciebie naskoczyłam. Przecież w sumie nic się nie stało...
Chłopak podniósł na mnie wzrok.
- A to zaproszenie... Jest nadal aktualne? - zapytałam z uśmiechem.
Mario zaśmiał się. 
- Jasne.
- To bardzo chętnie z tobą pójdę. 
Położyłam na chwilę głowę na jego torsie. Słyszałam równe bicie jego serca. Oderwałam się i wróciłam do przymierzalni. Zasłaniając zasłonkę spojrzałam na kanapę, Goetze nadal siedział tam z uśmiechem i patrzył na mnie. Zasłoniłam zasłonkę i przebrałam się w swoje rzeczy. 


* MARIO *


Bardzo dobrze dogadywałem się z Agnes. Polubiłem tę dziewczynę. Dlatego byłem zły na siebie kiedy... dała mi kosza! Jeszcze żadna dziewczyna tego nie zrobiła. Usiadła mi na kolanach i zaczęła się tłumaczyć.Spojrzałem na nią. Wpatrywała się we mnie z taką troską. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz. Co się ze mną dzieje? Jeszce żadna kobieta na mnie tak nie wpływała. Miałem wielkie szczęście, że ją spotkałem. Po chwili z przymierzalni wyszła Agnes. Machnęła do mnie rękom, żebym się ruszył. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Wstałem. Miałem iść założyć moje ciuchy ale coś pociągnęło mnie w stronę dziewczyny. Kiedy otworzyła usta, aby mnie pośpieszyć pocałowałem ją i ruszyłem w stronę szatni. Zasuwając zasłonkę zerknąłem raz jeszcze na Agnes. Byłem ciekawy jaką miała reakcję. Zauważyłem ze przez chwile stała w tym samym miejscu ze zdziwioną ale uśmiechniętą miną. Za moment obróciła się i skierowała w stronę kasy... 

Krok szósty ♥

Z chłopakami dobrze sie bawiliśmy . Pijani Santana i Schmelcer robili nam niezłe show. Dobrze rozmawiało mi się z Matsem. Mamy podobne zdania na wiele tematów. Zauważyłam  ze Agnes z Mario , Alex z Marco a Klara z Łukaszem, mają tak samo. Ci ostatni czasem rozmawiali po polsku. Niektóre wyrazy rozpoznawałam ale nie umiałam ich złożyć w logiczne zdanie. Nie zaprzątałam sobie tym głowy.
Mario z Marco i Alex odnieśli największych balowiczów do gościnnego. Po chwili ich nieobecności moja przyjaciółka wróciła prawie że przytulona do Reus'a. Bardzo ladnie ze soba wygladali.
- Może puścimy jakąś muzykę? - raczej oznajmił niż zapytał Mario włączając jakąś piosenkę z telefonu.
- Zatańczymy? - spytał mnie Mats.
- Czemu nie - odpowiedziałam oraz wstałam z podłogi.

Po chwili powstały cztery pary, a że Alex ma wielki salon wszyscy się spokojnie zmieścili. Piosenka była szybka ale nikt nie tańczył w rytm. Przypominało to pląsy przy bardzo wolnej muzyce. Nikt nie zwracał na to uwagi, każdy był zajęty rozmową. Co chwile ktoś wybuchał śmiechem.

- Pięknie wyglądasz - powiedział mi na ucho Mats.
- Dziękuję, ty również - oznajmiłam z uśmiechem i wróciliśmy do tańca.
Po kilku piosenkach wszystkich zaczęły boleć nogi. Reus z Alex i Klara z Piszczkiem usiedli na kanapie,  a ja z Matsem i Agnes z Mario siedząc na dywanie opieraliśmy się plecami o mebel. Zaczęliśmy oglądać ,,Zieloną mile ''. Na mnie wyciskacze łez nie działają, więc trochę się nudziłam, kiedy inni w idealnej ciszy oglądali film. Zaczęłam bawić się jakże interesującym w tym momencie breloczkiem do kluczy piłkarza. W pewnym momencie moje powieki zaczęły się robić ciężkie tak jak głowa. Położyłam ją na barku Hummelsa. Ten objął mnie ramieniem a ja momentalnie zasnęłam.

* MATS *

Wszyscy zafascynowani byli filmem. Ja za takim kinem nie przepadam. Natalie chyba też nie. Nie sądzę aby jej hobby były breloczki. Jej ruchy były takie delikatne. Nie potrafiłem jej przerwać. Chyba zabawa ją znużyła, ponieważ oparła się o mnie i usnęła. Nie dziwię się, to był wyczerpujący dzień. Przytuliłem ją  do siebie. Przez chwile wpatrywałem się w jej delikatną twarz. Wyglądała tak słodko jak spała. Dałem jej małego buziaka w czoło. Zerknąłem na przyjaciół. Nikt się nie odzywał, słychać było tylko popcorn i chipsy. Nie pozostawało mi nic innego jak powrócić do śledzenia fabuły filmu.
Po piętnastu minutach seans skończył się. Wszyscy zaczęli się przeciągać.

- To co chyba się powoli zbieramy? - zapytał Mario - Trzeba się wyspać.
- No wypadałoby - rzucił Marco, pomagając Alex sprzątać. Od kiedy on taki uczynny?

Łagodnie wziąłem Natalie na ręce aby jaj nie zbudzić.


* KLARA *

Film był świetny. Widziałam że Natalie tylko znużył, ale Mats się nią zaopiekował.
Przesiedziałam cały dzień z Łukaszem. Mamy wiele wspólnego. Rozmawialiśmy raz po niemiecku, raz po polsku. Bardzo lubię Polskę i osoby które tam mieszkają. Uwielbiam rozmawiać w rodowitym języku mojej babci a teraz miałam super okazję, do tego z przeuroczym  mężczyzną. Dzięki Piszczkowi spędziłam bardzo miły dzień. Myślę że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi.

- Gdzie mam ją położyć? - zapytał Mats z Natalie na rękach.
- Do pokoju. Chodź, zaprowadzę Cię - odpowiedziałam i weszłam na górę a za mną piłkarz.
- Możesz ją zostawić tutaj - wskazałam ręką na jedne z dwóch łóżek.
Chłopak był taki delikatny kiedy ją odkładał. Przykrył ją starannie kocem i dał buziaka. Ojej jakie to słodkie. Skierowałam się w kierunku reszty przyjaciół. Chłopaki zbierali się. Podeszłam do Łukasza.

- Dzięki za mile spędzony czas - powiedziałam z uśmiechem.
- To ja dziękuję. Może wymienimy się numerami? - zapytał a ja się zgodziłam.
Wpisywałam swój numer na jego komórce kiedy odezwał się Mario.
- Idziemy! Ty lovelas! Chodź. I tak się zasiedzieliśmy - powiedział  do Łukasza, za co dostał poduszką w głowę.
- To za lovelasa - wytłumaczył się z łobuzerskim uśmiechem Piszczek.

Goetze nie był by sobą gdyby nie oddał. Po chwili ganiali się po całym domu. Nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. W pewnym momencie na drodze stanął im Hummels.

- Proszę odłożyć broń - wykrzyczał jak najgłośniej mógł. Zadziałało. Piłkarze odłożyli poduszki na miejsce i zaczęli iść za Matsem w kierunku drzwi. Skończyłam zapisywanie numeru i oddałam telefon Łukaszowi. Ten pożegnał się z Agnes i Alex.

- Pa! - powiedział - Zadzwonię na pewno - dopowiedział mi na ucho i dał buziaka.
- Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem.

Kiedy każdy się z każdym pożegnał, piłkarze wyszli z mieszkania. Zabrałyśmy się z dziewczynami za sprzątanie naczyń. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek przy drzwiach. Poszłam otworzyć.

- Cześć - powiedział stojący obok Reus'a Mario.
- No siemka. Już się stęskniliście? - zapytałam z łobuzerskim uśmiechem. Piłkarze zaśmiali się serdecznie po czym oznajmili:
- Przyszliśmy zabrać Felipe i Marcela - powiedział po czym wybuchl niekontrolowanym smiechem. Marko nie wytrzymał tak długo. Wybuchł już przy pierwszym słowie kolegi
- No tak - zaczęłam się śmiać i wpuściłam ich do domu.
Za chwile stali już przy drzwiach przytrzymując balangowiczów.
Rzucili szybkie cześć tak głośno aby dziewczyny w kuchni mogły usłyszeć.
- Do zobaczenia - usłyszeli w zamian.
- Pa - odpowiedziałam zamykając za nimi drzwi.

Śmiejąc się wróciłam do przyjaciółek. Oczywiście zapytały po co chłopaki wrócili. Kiedy im opowiedziałam również nie mogły się powstrzymać od śmiechu.
Skończyłyśmy zmywać i położyłyśmy się spać w innym pokoju aby nie budzić Natalie. Po całym dniu wrażeń nie czekałyśmy długo na sen...



wtorek, 12 lutego 2013

Krok piąty ♥

Wyszłyśmy z koncertu o 4 nad ranem. Było super. Dawno się tak nie bawiłam. Alex i Agnes trochę dziwnie się zachowywały. Albo może po prostu wydaje mi się.
Trudno było wyjechać z parkingu. Dopiero po godzinie byłyśmy w domu. Agnes i Klara nocowały u mnie. Weszłyśmy cicho, aby nie obudzić rodziców. Przebrałyśmy się w wygodne rzeczy i od razu się położyłyśmy.

* ALEX *

Ale jestem zmęczona! Takie koncerty są bardzo wyczerpujące. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łózka. Zerknęłam jeszcze na telefon. Zauważyłam że dostałam wiadomość od nieznajomego numeru.
 Z ciekawością odczytałam :


,, Mam nadzieję że z ręką wszystko w porządku.Nie przeszkadzam już. Kolorowych snów ;* - Marco ''

Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i zabrałam się do odpisywania :&nbsp;

,, Tak, wszystko dobrze, dziękuję.Dobranoc :) ''

Zapisałam jeszcze numer Marco i ułożyłam się do snu. Nie musiałam długo czekać aby Morfeusz wziął mnie w swe objęcia...
Następnego dnia:

Obudził mnie dzwonek telefonu. Niechętnie spojrzałam na komórkę aby zobaczyć kto się dobija. To był trener. Odebrałam starając się aby mój głos brzmiał naturalnie.
- Dzień dobry trenerze. Coś się stało? - zapytałam- Nie, nie. Po prostu muszę coś załatwić na mieście więc nie ma treningu. Poinformujesz Klarę , Agnes i Natalie? Reszta drużyny już wie.- Jasne. Do widzenia.- Cześć Alex.
Postanowiłam od razu do nich zadzwonić. Agnes odebrała po piątym sygnale.
- Halo?- Dzwonił trener. Nie ma treningu. Może spotkamy się w południe u mnie? Mam wolną chate.
- Jasne. Będziemy po piętnastej.
- Okej.
Rozłączyłam się. Było po 12. Ogarnęłam się trochę i zaczęłam szykować żarcie na odwiedziny dziewczyn. Kiedy wszystko było gotowe, weszłam na Facebooka. Czas do spotkania upłynął strasznie szybko, Zbliżała się piętnasta. Wyłączałam komputer kiedy dziewczyny weszły do mieszkania.

- Uhhuuu ! Jest to kto? - krzyknęła Agnes.- Najzajebistsze laski na świecie przyszły! - wykrzyczała na cały dom Klara.

Po chwili byłyśmy już w salonie z popcornem. Nie obeszło się od plotek :)Siedziałyśmy na podłodze i grałyśmy w butelkę. Zabawa dobrze się nie rozkręciła a mi zadzwonił telefon. Spojrzałam na komórkę. To był Marco. Uśmiechnęłam się.

- Przepraszam dziewczynki - powiedziałam wesoło i wyszłam z salonu na korytarz.
- Halo
-Cześć piękna. Możemy wpaść do ciebie? - zapytał chłopak.
- My to znaczy kto? - zaśmiałam się.
- Ja, Mario, Marcel, Felipe, Mats i Lukas - odpowiedział, w tle słychać było chłopaków - O ile nie masz nic przeciwko oczywiście.
- Nie, spoko. Są u mnie przyjaciółki ale nie ma problemu. Ul. Ruhralle 24
- Wiem gdzie to jest. Będziemy za godzinkę.
- Czekamy.
Rozłączyłam się i wróciłam do przyjaciółek. Nie obyło się bez pytań.
- Kto przyjedzie? - zapytała z zaciekawieniem Natalie.- Eeee.. No tak właśnie... Chyba muszę Wam coś powiedzieć. A gdzie Agnes?
- Wyszła do toalety. Rozmazał jej się makijaż więc prędko nie wyjdzie. To co masz nam do powiedzenia?
-Wczoraj na koncercie poznałam Marco Reus'a. Za godzinkę tu będzie.
Dziewczyny siedziały w szoku
- Ahaa... No tego się nie spodziewałam - powiedziała Natalie.
- A dlaczego nie powiedziałaś że go znasz? - spytała Klara.
- Ojj no tak jakoś wyszło.
Chwile rozmawiałyśmy a Agnes kończyła makijaż w łazience .Po usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W progu stali zawodnicy BVB ze zgrzewkami piwa i chipsami. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Cześć. Wejdźcie. Siedzimy w salonie.
Chłopaki weszli do salonu i zaczął się mały kącik zapoznawczy. Po chwili do pokoju weszła Agnes
- Kto przyyy... eeee .. Już widzę - powiedziała.
 - Agnes? - zapytał Mario.
- Jak to? Wy się znacie? - spytałam równo z Marco po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak poznaliśmy się wczoraj na koncercie. Agnes uderzyła mnie drzwiami od kibla - wytłumaczył z uśmiechem piłkarz.
- Przepraszam...
Kiedy wszyscy się poznali zaczęliśmy grać w butelkę. Było dużo śmiechu ii... piwa. Około pierwszej Felipe z Marcelem byli nieźle wstawieni. Zaczęli tańczyć, śpiewać, wygłupiać się. Było bardzo zabawnie. Brazylijczyk zrzucił Niemca z łóżka wołając ,, UWOLNIĆ ORKĘ ! ''. Nie obyło się bez bulwersu Marcela.

- Nazwałeś mnie orką?!
- Tak ale spoko - już cię uwolniłem. - odpowiedział zupełnie poważnie Felipe.

W pewnym momencie doszło do przepychanek. Na szczęście Marco i Mario w porę zareagowali. Oddzielili ich od siebie , siadając z nimi na końcach pokoju. Marco usiadł koło mnie a Mario obok Agnes. Zaczęłam rozmawiać z piłkarzem. Był mile zaskoczony gdy dowiedział się że gramy w nogę.

- Może chcielibyście wpaść na nasz mecz? Za dwa tygodnie w sobotę. -zaprosiła chłopaków Klara.
- Jeżeli nie będziemy grać sparingu to chętnie - odpowiedział Mario. Na jego kolanach usnął Santana więc Goetze miał ograniczone ruchy.
- Może połóżmy ich w gościnnym a tutaj spokojnie sobie porozmawiamy - zaproponowałam.
- Dobry pomysł piękna - powiedział Marco.
- Dlaczego nazywasz mnie piękna ?
- Nie mogę ? - zapytał i nie czekając na odpowiedź wstał i podniósł Marcela.

 Schmelcer zaczął coś majaczyć ale kiedy piłkarz rzucił nim wręcz na łózko usnął momentalnie. Wyciągnęłam koc i przykryłam śpiochów. Nie wiedziałam ze ktoś jest w pokoju. Odwracając się wpadłam na Marco. Znowu na chwile zatopiłam się w jego oczach. Byliśmy tak blisko ze poczułam zapach jego perfum. Tym razem ja pierwsza wróciłam z nieba.

- Sorki - rzuciłam z uśmiechem.

Chłopak odwzajemnił uśmiech. Założył swoje ramie na mój bark i tak bez słowa weszliśmy do salonu...

Krok czwarty ♥

* MARCO *


Kurde, co się ze mną dzieje? W ogóle nie mogę się skupić na koncercie. Chłopaki ciągle zwracają mi uwagę że ich nie słucham. Nie moja wina, że ciągle w głowie widzie Alex. Jej piękne oczy, olśniewający uśmiech, do tego tak słodko się rumieni...

- Marco... Marco... - Santana zaczął szarpać mnie za koszulkę.
- Co?
- Stary co się z tobą dzieje? Jakbyś był w innym świecie - powiedział Goetze
- Nic się nie stało. Przepraszam zamyśliłem się. O czym gadaliście?- zapytałem.
- Marcel zbiera ekipę na jakąś imprezę... Idziesz?
- Nie, chyba dzisiaj sobie odpuszczę.
- Okej, jak chcesz...

* ALEX *


Kiedy Marco dał mi buziaka stałam przez chwile bez ruchu. Byłam zaskoczona. Przecież to był Reus. Ten buziak był przyjacielski, więc chyba nie mam co się martwić. Kiedy już trochę ochłonęłam, wróciłam do dziewczyn.

- O! Nareszcie jesteś. Gdzie tak długo byłaś ? Agnes szukała Cię przy barze ale ciebie nie było. - zaczęła Natalie.
- Szklanka pękła mi w dłoni. Poszłam przemyć ranę - odpowiedziałam.
- Rany! Nic ci nie jest? - zapytała z troską przyjaciółka.
- Nie już jest dobrze - uśmiechnęłam się i wróciłyśmy do tańczenia.

Przecież nie mogłam jej powiedzieć, że Marco Reus mi pomógł. Albo by mi w ogóle nie uwierzyła albo zaczęła zasypywać pytaniami. A to przecież nic ważnego. I tak o mnie zapomni...


* AGNES *


Przetańczyłam z pięć piosenek. Nogi mi odpadają a do tego muszę do kibla.

- Dziewczyny idę do łazienki, zaraz wrócę. Nie róbcie niczego głupiego ! - krzyknęłam do przyjaciółek i  poszłam szukać ubikacji.
Ledwo przecisnęłam się przez tłum tańczących ludzi. Oni w ogóle nie czują rytmu... Nareszcie wyszłam z płyty boiska i znalazłam się w korytarzu. Żebym jeszcze wiedziała gdzie iść. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam ochroniarza, który dwie godziny wcześniej sprawdzał nam bilety.

- Przepraszam. Wie pan może gdzie jest łazienka? - zapytałam.
- Tak. Musi pani iść prosto a później w lewo. - odpowiedział starszy mężczyzna.
- Dziękuję bardzo - rzuciłam i poszłam w tamtym kierunku.

Nareszcie znalazłam. Załatwiłam się i przy okazji poprawiłam lekki makijaż. Kiedy stwierdziłam że wyglądam idealnie skierowałam się w kierunku wyjścia. Otwierając drzwi poczułam jakbym kogoś nimi uderzyła.

- Przepraszam bardzo. Nie chciałam - rzuciłam z poczuciem winy nim wyszłam z łazienki.
- Spokojnie. Nic mi nie jest - odpowiedział ze śmiechem ,,poszkodowany'' mężczyzna.
- Napeee - wno?
Jezu! Przede mną stał Mario Goetze! Dobra, Agnes uspokój się, bo pomyśli że jesteś kolejną napaloną fanką.
- Tak. Możesz żyć spokojnie - uśmiechnął się łobuzersko - Mario - wyciągnął rękę.
- Agnes - odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam jego dłoń - Muszę już wracać. Na razie
- Paa





Krok trzeci ♥

Dzień koncertu, Signal Iduna Park

Mimo że stałyśmy w kolejce do wejścia od dobrej godziny nadal nie mogłyśmy uwierzyć że zobaczymy Britney.

- Mogą piękne panie wejść. Życzę dobrej zabawy - Powiedział starszy już ochroniarz.
- Dziękujemy. - Odwdzięczyłyśmy się sympatycznymi śmiechami.
- Właśnie nasze marzenie się spełnia - powiedziałam po cichu.

Wejście od sceny dzieliły długie kręte korytarze. Kojarzyłam je, ponieważ często oglądałam mecze Borussii z trybun. Po paru minutach znalazłyśmy sie na płycie boiska, która dzisiaj pełniła funkcje sceny i widowni.
Skierowałyśmy się pod samą scenę. Na stadionie znajdowało sie coraz więc osób. Robiło się tłoczno. Czekałyśmy dobre półtorej godziny, trudno było sie przecisnąć między ludźmi a Britney jak nie było tak nie ma. Z dziewczynami przegadałyśmy wszystkie tematy jakie sie dało. Zaczynałyśmy się niecierpliwić ale przecież nie wyjdziemy.

- Nie no ja idę po drinka. Może jakoś się przepcham do stoiska. Chcecie coś? - zapytała Alex.
- Nie dzięki - odpowiedziałyśmy i zaczełyśmy obgadywać dziewczyny z klubu z którym gramy o mistrzostwo.

* Alex *

Ile można czekać? Ta cała Britney zachowuje sie jak jakaś diwa. W ogóle nie zależy jej na fanach? Zaczęłam zastanawiać się idąc do baru. Czasem siarczyście klnąc przepychałam się przez tłumy. Więcej Was matka nie miała? Wiele osób przyjechało z innych krajów więc nie rozumieli niemieckiego. Jedynie patrzyli się na mnie jak na wariatkę, w sumie to się nie dziwie przecież gadam sama do siebie.Wreszcie doszłam do baru. Zamówiłam ulubionego drinka i usiadłam przy kelnerze. Byl w moim wieku. Przystojniak. Zamyslilam sie przez chwile , szklanka pękła mi w dłoni. Czułam jak leci mi krew. Zaklnełam pod nosem.

- Chodź do łazienki. Opłuczę ci to - usłyszałam znajomy męski głos.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam że stoi przede mną Marco Reus. Ledwo powstrzymałam sie od pisku.

- Nie za bardzo wiem gdzie jest łazienka - odpowiedziałam z lekkim rumieńcem na twarzy.
Nasze spojrzenia sie spotkaly. Mial piekne niebieskie oczy. O wiele ładniejsze niz na zdjęciach. Na chwile w nich zatonęłam. Marco mnie ocknął.

- Zaprowadzę Cię- powiedzial.
Zaczął iść pierwszy torując mi drogę. Po chwili znaleźliśmy się przed toaletą. Zaczełam przepłukiwać ranę lecz nie szło mi to zbyt sprawnie, piłkarz wziął sprawę w swoje ręce.

- Pozwól ze sie tym zajmę  Za bardzo trzęsą ci się ręce - powiedział z lekkim uśmiechem  Odchyliłam się dając mu dostęp do umywalki. Był taki delikatny wyjmując kawałki szkła z mojej dłoni.
Właśnie rozpoczął się koncert. Britney zaczęła śpiewać Scream and Shout - moją ulubioną piosenkę.

- Przepraszam. Przeze mnie stracisz kawałek koncertu. - powiedziałam ze smutkiem
- Przestań. Tutaj też dobrze słychać - zaśmiał się , zmuszając mnie do uśmiechu. Boże , jaki on ma piękny uśmiech! O czym ja myślę. Okej Alex wrzuć na luz.

- Mam na imię Marco
- Wiem. Ja Alex
- Bardzo ładnie
- Dzięki. Utsss - pisnęłam kiedy opłukiwał ranę
- Przepraszam - powiedział i zacząć dmuchać aby uśmierzyć ból.

Zbliżał się refren piosenki.
- Ojojojoj - zaśpiewałam równie cicho co Marco
- Hahahahaah! - zaśmialiśmy się. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. Znów zatonęłam w jego oczach. Jak on to robi? Poczułam rumieniec na twarzy. Reus to zauważył i tylko uśmiechnął się milo.
Dokończyliśmy aktorsko piosenkę.
- Lubię tą piosenkę - powiedziałam kiedy Reus zakręcał już kran
- Ja też. Mam ją na dzwonku, A propo dasz mi swój numer telefonu?
Jakbyś znów potrzebowała pomocy.
- Wcale jej nie potrzebowałam. - krzyknęłam ale z uśmiechem - To ty uznałeś ze jej potrzebuje.
- Beze mnie wykrwawiłabyś sie na śmierć - odpowiedział z aktorskim oburzeniem.
Przez chwile jeszcze sprzeczaliśmy sie. Wymieniliśmy sie numerami i wróciliśmy na koncert.

- Tam stoją moje koleżanki. - powiedziałam gdy zauważyłam skaczącą w rytm Agnes.
- Mogę cie odprowadzić jak chcesz - odpowiedział Marco.
- Spokojnie , trafie - powiedziałam z uśmiechem.
- Dobrze. To mam nadzieje ze do zobaczenia. - dal mi całusa w policzek i wrócił do chłopaków.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Krok drugi ♥

Dzień koncertu

Wstałam chyba ok 10. Całą noc nie spałam - byłam tak podekscytowana dzisiejszym dniem. Zobaczę Britney na żywo! Byłam jej fanką od 5 lat, miałam wszystkie jej płyty.
O 12 miałyśmy trening. Za dwa tygodnie mamy ważny mecz, który zadecyduje czy zdobędziemy mistrza Niemiec. Miałam jeszcze niecałe 2 godziny więc wzięłam prysznic, ubrałam się w dresy i zeszłam do kuchni robić śniadanie. Po długim namyśle zdecydowałam sie na płatki z mlekiem. Kiedy zaczęłam czytać gazetę do domu weszli rodzice.

- Wybierasz się gdzieś dzisiaj? - zapytał tata kiedy rozpakował zakupy.
- Po treningu jadę z dziewczynami do centrum na zakupy a o 22 idę na ten koncert. Mówiłam Ci...
- Ahh tak zapomniałem. Baw się dobrze i uważaj na siebie.
- Dobrze tato.

Dokończyłam jakże kreatywny posiłek i wyszłam po Alex. Przy jej domu czekała już Agnes z Klarą i żywo o czymś dyskutowały.

- Cześć dziewczyny. O czym gadacie? - przywitałam się.
- Wymyślamy prezent dla Ikera. W sobotę ma urodziny. - odpowiedziała Klara.
- Zupełnie zapomniałam! Jakieś pomysły? - zapytałam.
- Może złóżmy się na tableta? Ostatnio wspominał że przydałby mu się w pracy - zaproponowała Agnes.
- Dobry pomysł. Zapytam tatę czy nam jakiś poleca.
Mój tata posiada sklep z elektronicznymi rzeczami. Na laptopach, tabletach , telefonach zna się najlepiej w mieście. Na brak klientów nie narzeka.
Po chwili wyszła Alex.
- Przepraszam , że musiałyście czekać, szukałam portfela. - rzuciła gdy siłowała się z zamkiem.
- Dobra pospiesz się.

W Dortmundzie są strasznie długie korki. Ledwo zdążyłyśmy na czas.
Trening jak zwykle ciężki. Trójka w ataku : ja, Agnes i Klara nie dałyśmy szans przeciwniczkom. Alex wpuściła tylko jedna bramkę i wygrałyśmy w treningowym meczyku 5 - 1. Sporo sie nabiegalysmy ale miałyśmy siłę na zakupy. Spod hali udałyśmy prosto do sprawdzonych sklepów. Alex wybrała to ja to Agnes to a Klara to. Wpadłyśmy do Klary ubrać się, uczesać, pomalować. Po skończeniu pracochłonnych czynności stanęłyśmy w czwórkę przed lustrem.

- No no ! Oglądałabym się za sobą ! - powiedziała w śmiechu Agnes.
- Nie tylko ty - zawtórowała Alex i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Skierowałyśmy się w dobrych humorach w stronę drzwi.
Kiedy wychodziłyśmy rodzice Klary i jej młodsza siostra komplementowali nas i życzyli udanej zabawy. Na pewno taka będzie.
Wsiadłyśmy do klubowego Porsche Agnes, włączyłyśmy radio i ruszyłyśmy w kierunku Signal Iduna Park.

Bohaterowie




Natalie Blaschke
20 lat 
Zawodniczka Dortmund Ladies 

Raczej spokojna, ale potrafi się wkurzyć. 
Uwielbia słuchać Britney i Ushera.

___________________________________________


Agnes Kastner
20 lat
Zawodniczka Dortmund Ladies 

Żywiołowa, energiczna, często wpada w kłopoty.
Uwielbia szpilki, nienawidzi rapu.

___________________________________________


Alex Szulc
19 lat
Zawodniczka Dortmund Ladies 

Wybuchowa, sarkastyczna, nie obchodzą jej opinie innych.
Jest zwolenniczką dresów. 

___________________________________________



Klara Woźniacki 
19 lat
Zawodniczka Dortmund Ladies 

Ma polskie korzenie - jej babcia była polką.
Jest spokojna ale nie daje sobie w kasze dmuchać.
Uwielbia rap i sportowe samochody.

_________________________________________


Marco Reus


Mario Goetze
  

Mats Hummels 


Felipe Santana


i inni zawodnicy z Borussii Dortmund oraz postacie epizodyczne . 

Serdecznie zapraszam :)



niedziela, 10 lutego 2013

Krok pierwszy ♥

Kiedy będę pisać w pierwszej osobie oznacza, że ,,mówi '' to Nataly. Miłego czytania. :)


Rodziców nie było dzisiaj w domu , więc razem z dziewczynami zrobiłyśmy takie małe pidżama party. Alex i Klara wyżarły już prawie całą paczkę chipsów a Agnes jak nie było, tak nie ma.

- Kurcze a jak jej się coś stało? Zawsze przychodziła pierwsza.. - zaczynałam się martwić
- Daj spokój jest dorosła, może musiała sie przebrać czy coś - Uspokoiła Alex i zabrała sie za czekoladę.

Po 15 min usłyszeliśmy kluczyk w drzwiach. (Mieszkałyśmy w czwórkę na jednym osiedlu i każda miała do każdej klucze.) Po odgłosach szpilek można było wnioskować że przyjaciółka wbiega po schodach. Otworzyła szerzej drzwi do mojego pokoju i zaczęła krzyczeć.

- Aaaa!!!
- Cześć, mi też miło cię widzieć - zawtórowała Alex.
- Serio, aż tak źle wyglądamy? - zapytała Klara próbowała wybiec do łazienki, ale Agnes złapała ją w progu.
- Przepraszam ale nie uwierzycie co mam w tej oto kopercie - Agnes wyjęła kopertę ze swojej różowej torby.
- Może nam uświadomisz? - zapytałyśmy chórem.
- Sama zobacz - Podała mi kopertę.
Otwieram ii..
- Aaaaa! Bilety na koncert Britney!
- Serio? Aaaa! - zaczełymy skakać z radości
- Dobra, skąd je masz? - Zapytałam kiedy ochłonęłyśmy.
- Mój brat zna takiego kolesia, który się przyjaźni z dziewczyną perkusisty. Tom dostał 6 biletów a ze zabiera tylko Brada oddał mi 4 z nich - wytłumaczyła już w miarę spokojnie Agnes

Gdy opanowałyśmy emocje zaczęłyśmy oglądać horrory.
- Widziałyście ostatni mecz Borussii? Ale ich zjechali - zaczęłam rozmowę.
- No!!! Dobrze że kupili Reus'a. - powiedziała Klara.
- O tak! Jest świetny a do tego taki przystojniaczek - dopowiedziała Alex.
- A ty jak zwykle o tym samym...
- Nie moja wina że mam taką słabość do blondynów!

To prawda. Alex gdy tylko zauważyła jakiegoś blondwłosego chłopaka wpadał jej w oko. No cóż taka jej natura...

Około 3 znudziło nam się oglądanie po raz 4 ,, Piłę '' Położyłyśmy się spać z myślą że za tydzień o tej porze będziemy na świetnym koncercie. Nawet nie przypuszczałyśmy, co nas na tej imprezie spotka...

----
Taki sobie, ale myślę że następny będzie lepszy. Jeśli czytasz - komentuj :)